- Lucy, skąd Ci to przyszło do głowy? – Jenson starał się teraz mnie
uspokoić. Fakt, byłam wyprowadzona z równowagi i miałam podniesiony głos. – Źle odebrałaś tamtą sytuację! Zresztą… Czy
możemy z stąd wyjść?! Wolałbym…
- Może lepiej nie. – Wcięłam mu się w pół zdania.
- Wyjaśnię ci tą całą sytuację, którą wczoraj widziałaś. Wtedy zro…
– Proszę… Nie potrzebuję żadnych wyjaśnień… To twoja sprawa, więc nie
chcę się wtrącać.
- Właśnie w tym rzecz, że nie rozumiesz! Nie chcę, abyś dalej trwała w
tym... Choć, porozmawiajmy.
- Ale my nie musimy rozmawiać! Proszę, a teraz jestem zmęczona. – Skierowałam
się w kierunku drzwi na taras. Z tarasu rozciągał się przepiękny widok na
ogród. To właśnie rośliny i ten ogród były drugą miłością Sereny, zaraz po książkach.
Weszłam na taras i przysiadłam na huśtawce. Tej, na
której bujałam się mając 4 latka. Mimo upływu tylu lat nadal pamiętałam tamte
czasy. Czemu on chciał tak pilnie to wszystko „wyjaśnić”. Czego „nie
rozumiałam”. Jenson podszedł do mnie i przykucnął, przez co patrzyłam na niego
teraz
z góry. Miał opuszczoną głowę, więc nie widziałam jego twarzy. Podniósł rękę i zmierzwił jakby
w zakłopotaniu swoje złociste włosy i podniósł na mnie wzrok. Oboje przez chwilę trwaliśmy w ciszy.
W końcu się jedno z nas przerwało cisze. Zrobił to Jenson.
z góry. Miał opuszczoną głowę, więc nie widziałam jego twarzy. Podniósł rękę i zmierzwił jakby
w zakłopotaniu swoje złociste włosy i podniósł na mnie wzrok. Oboje przez chwilę trwaliśmy w ciszy.
W końcu się jedno z nas przerwało cisze. Zrobił to Jenson.
- Wiem…, że jesteś zmęczona wszystkimi tymi wydarzeniami…, więc nie
będę ci już przeszkadzał. Prześpij się, odpocznij. – Teraz nie patrzył na mnie.
Utkwił wzrok w pobliskim krzaku róży. Za to ja się w niego wpatrywałam. Jego
twarz był oddalona od mojej o jakieś pół metra.
Dalej wpatrywał się
w krzew, zdając się nie zauważać, że ja na niego patrzę. To dobrze. Mogłam bez niczego wpatrywać się w każdy najmniejszy szczegół jego pięknej twarzy. Czekałam, co powie, ale zdawało się, że głos utkwił mu w gardle i mnie mógł wykrztusić z siebie ani słowa. Jego utkwiony wzrok sprawiał, że zdawać by się mogło, że poza tym kwiatem róży nie ma żadnego punktu w całym wszechświecie. Ja obserwowałam układające się na jego głowie kosmyki włosów, które przez odbijające promienie słońca mieniły się na złoto. Dołeczek w prawym policzku. Zabawne, ale nigdy wcześniej nie zauważyłam tego szczegółu jego twarzy. Z rozmyślań wyrwał mnie jego jakże cichy głos.
w krzew, zdając się nie zauważać, że ja na niego patrzę. To dobrze. Mogłam bez niczego wpatrywać się w każdy najmniejszy szczegół jego pięknej twarzy. Czekałam, co powie, ale zdawało się, że głos utkwił mu w gardle i mnie mógł wykrztusić z siebie ani słowa. Jego utkwiony wzrok sprawiał, że zdawać by się mogło, że poza tym kwiatem róży nie ma żadnego punktu w całym wszechświecie. Ja obserwowałam układające się na jego głowie kosmyki włosów, które przez odbijające promienie słońca mieniły się na złoto. Dołeczek w prawym policzku. Zabawne, ale nigdy wcześniej nie zauważyłam tego szczegółu jego twarzy. Z rozmyślań wyrwał mnie jego jakże cichy głos.
- Wiem, że nie chcesz ze mną teraz rozmawiać. Widzę to, ale ja mimo
wszystko musze ci wytłumaczyć tą twoją niepoprawną interpretację tamtej
sytuacji. – Dopiero teraz spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi oczami.
Widziałam w nich udrękę, lecz nie rozumiałam, czemu tam jest. – Opowiem ci wszystko
nawet, jeśli nie będziesz chciał mnie słuchać. Lecz nie powstrzymasz mnie przed
staraniem się to Ci wytłumaczyć. – O czym on mówi? Czemu tak bardzo chce o tym
gadać? Może chce, abym uwierzyła, że to nieprawda, co tam widziałam, bo boi
się, że wyjawię jego tajemnicę. Jest w błędzie. Nie jestem jedną z tych
plotkar. Jenna może i byłaby zdolna do wyjawienia czyjegoś sekretu, nawet tak
intymnego. Ale nie ja. – Przyjdę do ciebie później i wtedy porozmawiamy.
Będziesz wtedy wypoczęta. Przyjdę wieczorem, gdy będzie już noc. Proszę, abyś
tu na mnie czekała. Musze wyprowadzić Cię z błędu. To bardzo ważne. – Czy on
myślał, że jestem ślepa? Po raz pierwszy od dłuższego czasu się do niego
odezwałam.
- Wiem, co widziałam… - teraz nie mogłam na niego patrzeć. Gdy mówiłam
o tym, ogarniał mnie wstyd. To w końcu jego sprawa, z kim jest. Odwróciłam
wzrok i utkwiłam go w jakimś nieokreślonym punkcie ogrodu. Pszczole na
stokrotce. Było przedpołudnie, a pszczół w ogrodzie było dużo. Było tu w końcu
wiele jabłoni, które kwitły. - … Nie musisz mi nic wyjaśniać. To twoja sprawa.
Jeśli… robisz to wszystko w obawie, że cię … wydam, to jesteś w błędzie. Nikomu
nic nie powiem. To nie moja sprawa. Chcę tylko, abyśmy… nadal byli
przyjaciółmi. – Głos miałam smutny, choć sama nie wiem, czemu. Może, dlatego,
że bałam się odrzucenia. W końcu spędziłam z nim wspaniale czas, mimo że było
tego mało, ale zawsze coś. Znaliśmy się niedługo, ale i tak wywiązała się
między nami nić sympatii.
- To nie tak! – Podniósł głos, ale gdy się zorientował, zmieszał się i
opuścił ton. – Rozumiem, że mi nie wierzysz. To całkiem normalne, ale nalegam
abyś ze mną porozmawiała wieczorem. Przyjdę. – Podniósł się, spojrzał swoimi
zielonymi oczyma na mnie, po czym się obrócił i poszedł w kierunku dróżki
prowadzącej do jego domu. Zostałam sama. Miałam w głowie natłok myśli. Może jednak naprawdę źle zinterpretowałam
tamten widok? Co ja w ogóle myślę?! Przecież wiem, co widziałam. Najlepiej
będzie, jak oboje ochłoniemy. Dobrze
zrobi temu, jak przez jakiś czas nie będziemy się widzieli. Spróbuję zając się
czymś innym. Zdecydowanie wtedy atmosfera się rozluźni i, mam nadzieję, powrócą
nasze relacje takie, jak wtedy, gdy byłam w szpitalu i świetnie się
dogadywaliśmy. Wtedy było wspaniale. Nie do wiary, że to było kilka dni temu.
Wstałam z
huśtawki i poszłam w kierunku domu. Weszłam do środka. Nikogo nie było. Serena
zapewne udała się do biblioteki, a Richard do kancelarii adwokackiej, w której
pracował. Jenny nie było w domu. Byłam sama. Postanowiłam, że zrobię coś, co zawsze
poprawiało mi humor i mnie rozluźniało. Gorąca, długa kąpiel. Poszłam do
piwnicy. Wiedziałam, że są tam rozmaite płyny do kąpieli, których mało kto
używał. Były one jednymi z najdroższych. Serena lubiła luksus. Znalazłam też kilka opakować świeczek
zapachowych. Wzięłam jedno pudełeczko. Wybrałam waniliowe. Nigdy nie brałam
rzeczy z prywatnych zbiorów Sereny, ale teraz musiałam. Należało mi się.
Wiedziałam, że
mam minimum trzy godziny. To wystarczająco, a wręcz za dużo. Mimo wszystko
wiedziałam, że nie mam pośpiechu. Serena pracowała do 18, Richard pracuje, do
17, ale zawsze zostaje po godzinach, bo to w końcu jego kancelaria i sam
wszystkiego pilnuje. Jenna, jeśli wychodziła to zawsze na kilka godzin. Dziś
też zapewne szybko się nie skończy, bo słyszałam, że dziś zaczynają grać w
kinie jakiś romans dla nastolatek. Ona nigdy nie przepuszcza takich okazji.
Zawsze chodzi do kina na takie filmy. Zwykle z przyjaciółkami, ale teraz miałam
pewne wątpliwości. Od jakiegoś czasu słyszałam, że flirtuje z jakimś chłopakiem
z ostatniej klasy. Niedawno te plotki mówiły już, że są już para. Zwykle to, co
mówili, o Jennie było prawdą, więc zapewne niedługo przyprowadzi go do domu.
Weszłam do
łazienki. Zasłoniłam ciemną roletą nieduże okno w łazience. Chciałam, aby było
jak najciemniej. Nie wystarczyło, więc zawiesiłam dodatkowo gruby, ciemny
materiał. Było gotowe. Zrobiło się ciemno, więc zapaliłam kinkiet przy lustrze.
Porozstawiałam teraz wszędzie wokół zapachowe świeczki. Chciałam zrobić
romantyczny nastrój. Lubiłam taki. Odkręciłam kran i zaczęłam napuszczać do
wanny ciepłą, prawie, że gorącą wodę. Wlałam trochę kokosowego płynu do
kąpieli. Kosztował krocie, ale to, dlatego, że były w nim odrobinki złota.
Zostawiłam odkręcony kran, aby napełniła się cała wanna. Rozebrałam się.
Zdjęłam bluzę, bluzkę a potem spodenki. Reszty garderoby także w krótkim czasie
się pozbyłam. Przez chwilkę przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze.
Rozpuściłam włosy. Co, jak co, ale to było coś, co w sobie uwielbiałam. Była to
jedna z nielicznych rzeczy. Faliste kosmyki cienkich, ciemnych włosów były
naprawdę rzadko spotykane. Niewiele osób mogło je podziwiać w takiej okazałości
jak ja, bo zawsze poza domem związywałam je w ciasny kok. Włosy były jedną z
rzeczy, które odziedziczyłam po mamie. Założyłam szlafrok, gdyż na moją skórę
wstąpiła gęsia skórka, a woda jeszcze nie napełniła wanny wystarczająco.
Poszłam po zapałki. Gdy wróciłam, zapaliłam wszystkie świeczki i zgasiłam
kinkiet. Zakręciłam kran, bo wanna była już pełna. Zrzuciłam szlafrok i powoli,
delektując się delikatnym szczypaniem gorącej wody weszłam do wanny. Było
idealnie. Nie było widać, że jest południe. Roleta i czarny materiał doskonale
nie przepuszczały promieni słonecznych. Jedyne światło dawały świeczki. Czerpałam
maksimum przyjemności. Namydlałam się kokosowym żelem do ciała. Wdychałam
waniliowy aromat spowijający całą łazienkę. Siedziałam w wannie nawet nie wiem
ile. Czas stanął w miejscu. Nie chciałam opuszczać mojego ciepłego kokonu, do
którego nie mogły przedostać się wszelkie troski. Wszystkie problemy
i zmartwienia zostały za drzwiami.
i zmartwienia zostały za drzwiami.
Przypomniała mi
się rozmowa moja i Jensona. Nie chciałam się z nim dziś spotkać. Postanowiłam,
że będę go dziś wieczorem unikać. Była to ostatnia myśl dotycząca Jensona,
która przewinęła mi się przez głowę. Zapomniałam o nim. Moje ciało było
rozluźnione. Tego mi było trzeba. Mój puls wrócił do normalności, gdyż każda
myśl o Jensonie sprawiała, że mój umysł i serce opuszczał spokój. Pławiłam się
w przyjemności. Lecz tylko chwilę, bo mój puls znów przyspieszył, gdy
przypomniałam sobie widok z dzisiejszego ranka. Hardly w spodniach od piżamy.
Widziałam go, gdy spał. W nocy się przebudziłam i wyszłam z jego sypialni, by
się czegoś napić. Zobaczyłam go mimo panujących w jego salonie egipskich
ciemności. Leżał tylko w spodniach od piżam. Tors był odkryty. Wyglądał
niebiańsko, młody bóg. Bojąc się, że go zbudzę wróciłam do jego sypialni i
zasnęłam. Cały czas ten widok był w moim umyśle. Śpiący młody bóg. Chwilę
później poczułam, że woda zrobiła się chłodna. Nie dawała już tyle
przyjemności. Opłukałam całe ciało z piany i wyszłam z wanny. Wytarłam się, a ręce
i nogi posmarowałam swoim brzoskwiniowym kremem. Pachniał wyśmienicie, to
trzeba było przyznać. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Byłam rozluźniona. Założyłam swoją czarną,
koronkową bieliznę i szeroką, czarną koszulkę. Zgasiłam świeczki. Siedziałam w
wannie 1,5 godziny! Rozczesałam włosy i położyłam się na łóżku w sypialni.
Zapadłam w drzemkę.
Złocista
plaża. Lazurowy ocean. Zachód słońca. Siedziałam na złocistym piasku, który
delikatnie pieścił moją skórę. Siedziałam w cieniu palmy, który chronił mnie
przed palącym żarem promieni chowającego się słońca. Miałam na sobie czarne
bikini. Moja skóra była nadzwyczaj opalona. Rozprostowałam nogi i wyciągnęłam
się na ciepłym piasku. Zamknęłam oczy
i delektowałam się padającym na mnie cieple. Wstałam i pobiegłam do wody. Pływałam. Lubiłam pływać. To było takie wspaniałe uczucie, jak woda obejmuje cię. Wyszłam na plażę i położyłam na piasku, aby promienie mnie osuszyły. Nagle poczułam, że coś mi zasłania słońce. Otworzyłam oczy. Nade mną stał półnagi Jenson. Jego doskonale opalona skóra i złote włosy dawały wyśmienity efekty. Wyglądał wyśmienicie. Usiadł obok mnie. Patrzył mi w oczy. Na ustach miał taki serdeczny uśmiech. Zaraz potem poczułam, że jakieś silne, męskie dłonie masują mi kark. Nie był to, Jenson, bo ten siedział naprzeciw mnie. Poczułam znajomą woń męskiego żelu pod prysznic. Doskonale wiedziałam, do kogo należał. Odwróciłam się. Spoglądała na mnie teraz para niezwykle seksownych czarnych oczu. Rozpływałam się. Ian miał na sobie także tylko spodenki do kolan. Nachylił się i musnął delikatnie moją szyję, po czym wrócił do masowania mi karku. Jenson podsunął się bliżej i …
i delektowałam się padającym na mnie cieple. Wstałam i pobiegłam do wody. Pływałam. Lubiłam pływać. To było takie wspaniałe uczucie, jak woda obejmuje cię. Wyszłam na plażę i położyłam na piasku, aby promienie mnie osuszyły. Nagle poczułam, że coś mi zasłania słońce. Otworzyłam oczy. Nade mną stał półnagi Jenson. Jego doskonale opalona skóra i złote włosy dawały wyśmienity efekty. Wyglądał wyśmienicie. Usiadł obok mnie. Patrzył mi w oczy. Na ustach miał taki serdeczny uśmiech. Zaraz potem poczułam, że jakieś silne, męskie dłonie masują mi kark. Nie był to, Jenson, bo ten siedział naprzeciw mnie. Poczułam znajomą woń męskiego żelu pod prysznic. Doskonale wiedziałam, do kogo należał. Odwróciłam się. Spoglądała na mnie teraz para niezwykle seksownych czarnych oczu. Rozpływałam się. Ian miał na sobie także tylko spodenki do kolan. Nachylił się i musnął delikatnie moją szyję, po czym wrócił do masowania mi karku. Jenson podsunął się bliżej i …
Obudziłam się.
Leżałam na łóżku, przyciskając do siebie małą, niebieską poduszkę. Usiadłam.
Znów TAKI sen. Co się ze mną dzieje? Do tego wszystkiego Jenson… Ugh…, mimo, że
wiem, że jest… gejem, to najdalsze zakamarki mojego umysłu nie przyjmują tego
do wiadomości najwidoczniej. Przetarłam oczy i znów położyłam się na łóżku.
Leżałam tak przez chwilę, aż usłyszałam, że ktoś wrócił. Wstałam i założyłam
białe szorty. Spięłam włosy i zeszłam na dół, by zobaczyć, kto to.
Niech Lucy da wyjaśnić wszystko Jansonowi! :D
OdpowiedzUsuńU mnie new :) http://diirty-miind.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń